Efekty są widoczne już od pierwszej laktacji
Karolina i Łukasz Głuchowscy prowadzą hodowlę krów mlecznych w gminie Sypniewo w północno-wschodniej Polsce, ok. 120 km od Warszawy. Gospodarstwo przejęli w 2017 r. po rodzicach Łukasza. Wcześniej oboje studiowali zootechnikę na warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Stado do końca roku powiększy się do ok. 50 sztuk, a obecnie liczy 40 krów, w tym 36 w doju.
Wspólna praca i otwartość na zmiany
W gospodarstwie Głuchowskich w zakresie żywienia tradycyjnego większość prac wykonywana jest ręcznie. Obora jest uwięziowa, krowy codziennie trzeba wypuszczać na zewnątrz i przyprowadzić z pastwiska. Łukasz podkreśla, że zadaniami dzielą się z żoną: „Wspólnie wykonujemy większość prac, razem doimy krowy i robimy przy nich wszystkie podstawowe rzeczy. Od strony hodowlanej Karolina zajmuje się doborem buhajów do inseminacji krów w stadzie, analizą badań genomicznych oraz próbnych udojów. Prowadzi też bieżącą dokumentacją. Ja zajmuję się żywieniem zwierząt od strony praktycznej oraz uprawą pola”.
Zmiana sposobu żywienia
Tuż po przejęciu od rodziców, w gospodarstwie występowały duże problemy wynikami produkcyjnymi. Stado o bardzo dobrej genetyce i znacznym potencjale produkcyjnym dawało mało mleka. Do tego często pojawiały się problemy z rozrodem czy zapaleniem wymienia. Młodzi hodowcy szybko rozpoczęli współpracę z firmą De Heus: „Obory są z 1970 roku, a my nie byliśmy w stanie zainwestować w nowe budynki. A skoro nie mogliśmy zmienić sposobu utrzymywania zwierząt, postanowiliśmy zmienić ich żywienie. Bałem się zmian, ale zaufałem firmie De Heus i naszemu doradcy, Łukaszowi Kowalskiemu. Poprawa nastąpiła bardzo szybko. W grudniu 2017 r. zaczęliśmy kupować pierwsze pasze i badać nasze pasze objętościowe. Analizując badania, doradca żywieniowy podpowiadał nam jak zbierać pasze objętościowe lub dostosowywać dawkę pokarmową, aby osiągać lepsze wyniki”.
Poprawa zdrowotności w stadzie to wzrost wyników produkcyjnych
„Współpraca podobała mi się od samego początku i przez trzy lata naprawdę bardzo dużo zmieniliśmy w hodowli. Wystarczy spojrzeć na wyniki: zaczynaliśmy z około 6 000 kilogramów na laktację na rok od krowy, zakładaliśmy osiągnięcie 8 000-9 000 kg, a w dwa lata doszliśmy do 10 500 kg na rok!”. Poza zwiększeniem wydajności – w prosty sposób i bez dużych nakładów – poprawiła się także zdrowotność stada – jest mniej przypadków zapalenia wymienia i osiągnięto dużo lepsze wyniki rozrodu.
Idziemy za sukcesem – czas na jałówki i cielaki
„Kiedy już osiągnęliśmy dobre wyniki w zakresie żywienia krów mlecznych, zaczęliśmy koncentrować uwagę na jałówkach i cielakach” – mówi Łukasz. Hodowcy współpracują z De Heus jako gospodarstwo referencyjne w programie odchowu cieląt Kaliber. „Efekty było widać już od pierwszych laktacji – jałówki, które się cieliły, od razu zaczynały ładnie produkować mleko. Jak zaczynaliśmy, w pierwszych stu dniach dawały około 1 500-1 800 litrów, a doszliśmy do 3 000 litrów. U pierwiastek było około 4 000 litrów na laktację, a teraz u niektórych osiągamy nawet 10 000 litrów w pierwszej laktacji, czyli w 305 dni. Są to wyniki na bardzo wysokim poziomie, a do tego zwierzęta są zdrowe, zacielają się i bardzo ładnie wyglądają.
Z kolei u cieląt osiągamy przyrosty na poziomie 1-1,25 kg na dobę przy mlecznych jałówkach. Cielęta w początkowym etapie bardzo ładnie przyrastają, więc potem możemy je przestawić na pasze objętościowe produkowane w gospodarstwie, co znacznie ułatwiło nam żywienie zwierząt oraz obniżyło koszty”.
Prelacto - odpowedź na nasze problemy
„Bardzo podobają mi się produkty dla cieląt z programu Kaliber. Mieliśmy sporo problemów z zaleganiem poporodowym. Tu rozwiązaniem okazała się pasza dla krów przedwycieleniowa Prelacto, która wyeliminowała problem. Dzięki niej znaczne obniżyliśmy koszty weterynaryjne oraz związane ze słabością i złym samopoczuciem zwierząt po porodzie”.
Kompleksowa współpraca daje efekty
Jednak współpraca z De Heus to nie tylko doradztwo żywieniowe. „Zaczynamy od sprawdzenia jakie mamy ziemie, jakim areałem gospodarujemy, jakie zboża możemy na tym zasiać i jak je nawozić. Znając warunki, wiemy jak w nich tworzyć najlepszej jakości pasze przy jednoczesnej optymalizacji kosztów. Do tego dochodzi pobieranie prób, badanie, wdrożenie do dawki żywieniowej. I ciągła analiza – co można poprawić.” – mówi Łukasz. „Dlatego doradca nie może być tylko sprzedawcą swojej paszy. Musi naprawdę wszystko wiedzieć i myśleć kompleksowo. Powinien interesować się też tym, jaki jest efekt wdrożenia jego porad i wciąż opracowywać nowe rozwiązania”.
„We współpracy z De Heus cenię sobie dostępność. Do mojego doradcy żywieniowego mogę zadzwonić o każdej porze” – mówi Łukasz. „A to ważne, ponieważ my, hodowcy, musimy być cały czas czujni, ponieważ pracujemy na żywym materiale i jakiekolwiek niedopatrzenie może spowodować problemy i wygenerować olbrzymie straty. Na dobrą sprawę zaniedbania przy jednym oporządku mogą zniweczyć efekty wielu lat pracy…”.
Spełnianie marzeń – krok po kroku
„Dla nas największym wyzwaniem jest obniżanie kosztów produkcji. Cały czas bardzo dużo inwestujemy – w zwierzęta, w genetykę, w poprawiane warunków utrzymania, w park maszynowy, powiększamy areał gospodarstwa, a utrzymująca się niska cena skupu mleka utrudnia planowanie”.
W 2017 roku w opisie sylwetek pracowników magazynu „Farmer”, Łukasz Głuchowski napisał: „Marzę o własnym gospodarstwie z bydłem mlecznym”. O czym dziś marzy hodowca, który umie spełniać swoje marzenia? Karolina i Łukasz są tu zgodni: „Życzymy sobie wyższej ceny mleka, a marzymy o nowej oborze. Cały czas powiększamy stado, budujemy bazę paszową – na pewno będziemy chcieli jak najszybciej postawić nowy obiekt”.